Chcemy w tym Wielkim Poście podzielić się z wami czymś bardzo cennym. A mianowicie naszym powołaniem. Może jesteś osobą poszukującą, a może mocno wierzącą. Możesz żyć w szczęśliwym małżeństwie, może poszukujesz swojej “drugiej połowy”, a może po prostu szukasz i błądzisz, nie wiedząc co ze swoim życiem zrobić. Dlatego chcemy dzielić się naszym doświadczeniem. Tym co przeżywaliśmy przed seminarium, ale także tym jak rozeznawanie naszego powołania w seminarium wpływa na nasze życie. Pozwólcie, że będą to rozważania anonimowe. Ale uwierzcie, że pochodzą one prosto z naszego serca. Dla umocnienia tych, którzy tego potrzebują. Z wdzięcznością dla tych, którzy nas wspierają swoją modlitwą, słowem, cierpieniem.
W poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i wyboru drogi życiowej wielokrotnie stajesz przed trudnymi decyzjami. Może ogarnięty niepewnością, lękiem i nieustanną myślą: co będzie dalej? Czy moje wybory będą miały sens? Niekiedy w tych różnych chwilach wydaje się, że jesteś sam…. Tak czy inaczej – decyzję o własnej przyszłości musisz podjąć sam.
W drodze mojego odkrywania powołania do kapłaństwa, kiedy ono mnie zaczęło fascynować (już po I Komunii Świętej) nikomu nie mówiłem, o tym, że chciałbym być księdzem. Jednak z czasem gimnazjum w jakiś sposób o tym powołaniu zapomniałem, zacząłem buntować się, zniechęcać Kościołem. A może po prostu w jakiś sposób przed Bogiem i Jego głosem uciekałem, myśląc, że to powołanie minie? Zacząłem stawiać na swoich planach… zdam maturę, pójdę na porządne studia, będę miał dobrą pracę i będę szczęśliwy.
Im bliżej było do matury tym większy czułem jednak niepokój, że te moje plany są jakieś nierealistyczne. Zamiast radości i satysfakcji z realizacji siebie, zacząłem czuć smutek i niechęć. Zacząłem się gubić. Czuć nieswojo. Zastanawiałem się, dlaczego tak jest? Zadawałam sobie pytania o to, co tak naprawdę mnie uszczęśliwia.
Wtedy spostrzegłem – po raz pierwszy chyba na poważnie w życiu – że moim szczęściem jest Jezus: że będąc blisko Niego, czuję się bardzo dobrze, że On nigdy mnie nie zawiódł. Zaczynałem odzyskiwać radość z życia, czułem, że ma ono sens – ale tylko z Panem! I odkryłem, że myśli o powołaniu do kapłaństwa na nowo we mnie odżywają. Teraz w sposób dojrzalszy, pewniejszy, ukazujący, że to jest naprawdę droga, na jakiej chce mnie mieć Jezus. Zaufałem Jemu. Dałem się poprowadzić. Zawierzyłem również Maryi, w czasie pielgrzymki maturzystów na Jasną Górę. Wtedy wiedziałem, że przyszłość – jakkolwiek by ona nie wyglądała i niezależnie co by mnie w niej czekało – Bóg i Matka Boża są zawsze przy mnie, gotowi mnie wesprzeć.
Seminarium wiele razy już dało mi okazję do utwierdzenia wyboru drogi. Wiele było doświadczeń radosnych, ale i trudnych – ale w Nich przekonywałem się: Chwyć się Jezusa, daj Jemu się prowadzić, zaufaj Mu – On da tobie siły!
Jeśli wiec czujesz się zagubiony i niepewny, to zawierz Jemu. On Cię nie zostawi, ale jasno ukaże drogę życia. Zaufaj Mu, a będziesz mógł przyjąć i wypełnić wszystko to, co On dla ciebie przygotował.
kleryk
PS.
Dołączamy krótką modlitwę. Możesz poświęcić 30 sekund swojego życia za osobę, która podzieliła się skrawkiem swojego życia oraz w intencji nowych powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych:
Boże, nasz Ojcze, prosimy, porusz serca ludzi młodych, aby nie bali się odpowiedzieć na głos Twojego wezwania i poślij nam nowych głosicieli Twego Słowa, niestrudzonych misjonarzy nadziei, którzy będą nieść pokój, dobro i miłość wszędzie tam, gdzie Ty ich postawisz. Amen.