Co musiał czuć Józef, gdy dowiedział się o ciąży Maryi? Ewangelista Mateusz wprost nic nie pisze o uczuciach Józefa. W trakcie mowy anioła pojawia się jednak pewna wskazówka. Boży Posłaniec mówi Józefowi, by się nie bał. Czego mógł się obawiać? O co się martwił? Czy bał się wybaczyć Maryi i wychować nie swoje dziecko? Mąż zdradzony przez żonę raczej nie odczuwa strachu, ale jakiś żal bądź złość. Czego więc bał się Józef? Może bał się ingerować w Boży plan. Może myślał sobie w taki sposób: „Wielki Bóg sprawił, że moja Małżonka zaszła w ciążę. Chyba więc powinienem Ją pozostawić, żeby Bóg mógł spełnić swoją wolę przez Nią. Nie chce niczego zepsuć w Jego planach. Nie chcę ingerować. Boję się zmieniać Jego zamierzenia. On wie co robi. Kim ja jestem wobec Niego?”. Być może właśnie dlatego Józef postanowił oddalić Maryję. Co nie oznacza, że taka sytuacja nie sprawiła mu bólu i cierpienia, bo przecież chciał budować z Maryją swoje życie, a nagle jego plany legły w gruzach. Musiał być tym zdruzgotany.
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza (Łk 1, 18-24)
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Ale co robi Bóg? Przyjrzyjmy się temu, co mówi anioł. Na samym początku wymienia imię Józefa, zwraca się do niego po imieniu. Musi być czymś niezwykle pięknym usłyszeć własne imię w ustach Bożych: „Michale”, „Dominiku”, „Agato”. Bóg jednak na tym nie kończy, ponieważ zaraz dodaje: „Synu Dawida”. Tak jakby chciał powiedzieć: „Masz królewskie pochodzenie, jesteś kimś ważnym, masz wartość, nie jesteś bez znaczenia”. Albo jeszcze: „Tak samo jak prowadziłem Dawida, tak samo ciebie prowadzę”.
Dalej anioł mówi: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki”. Trudno jest samego siebie przekonać do nieodczuwania strachu. Każdy z nas potrzebuje usłyszeć od kogoś innego: „Nie bój się”. Bóg jest tym, który mówi to Józefowi i chce mówić to każdemu z nas. Następnie potwierdza Józefowi, że Maryja jest jego Małżonką i że chce, by byli oni razem. Bóg zapewnia, że nie chce zatrzymywać Maryi dla siebie.
„Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus” – kontynuuje anioł. A to znaczy, że Pan ma plany nie tylko wobec Maryi, ale także wobec Józefa. Daje Józefowi misję do spełnienia. „Chcę żebyś nadał Chłopcu imię. Chcę, żebyś przy Nim był, żebyś był blisko. Chcę byś się o Niego troszczył i Go uczył. Bądź dla Niego ojcem”.
Piękna jest Ewangelia, która zapewnia nas, że jesteśmy ważni w oczach Boga, że nie jesteśmy pominięci w Jego planach. Józef mógł się takim czuć: pominiętym czy niezauważonym przez Boga. Może i nam się wydawać, że Bóg jest bliski tylko dla wybranych, „ale na pewno nie dla mnie”. Bóg jednak zapewnia przez Ewangelię, mówiąc do ciebie, właśnie do ciebie: „Filipie/Justyno/Tomaszu… potomku królewski, którego prowadzę. Nie bój się, jesteś ważny w Moich oczach, mam wobec ciebie plany”.
kl. Artur
fot. unsplash.com