Gozdowo – zastanawia mnie etymologia nazwy tej wioski. Pierwsza moja myśl biegnie do gniazda. Nie jest to pewno celny starzał, ale na tym przystanę. Widok ceglanego z wysoką wieżą kościoła unosi się nad krajobrazem pól i rzadko rozsypanych domostw parafii. Dlaczego gniazdo? Parafia nie jest duża ilościowo, ale bardzo rozległa. Domy są daleko od siebie położone. Często przestrzeń między nimi jest nawet większa niż mocny rzut kamieniem. Na centralnym miejscu, jak orle gniazdo – przybytek Boga. W nim w każdy pierwszy dzień tygodnia spotykają się parafianie, by odnowić skrzydła do lotu. Odnowieni i pokrzepieni wychodząc z kościoła wracają do swojej codzienności.
W tę niedziele parafialne gniazdo poszerzyła nasza obecność. Przyjechaliśmy, aby wspólnie ze wspólnotą słuchać słowa Bożego i karmić się Ciałem i Krwią Chrystusa. To sprawia, że każda powołaniówka jest inna, gdyż każda wspólnota parafialna ma swój klimat, ma swoje tradycje i przyzwyczajenia. Jest to dla nas okazja, by poznać parafie naszej Archidiecezji, ale też zobaczyć i usłyszeć czym żyją zebrani w niej wierni i sam proboszcz. My natomiast możemy podzielić się modlitwą, rozmową, uśmiechem i świadectwem. Szczególnie świadectwem swojej drogi z Panem Bogiem, ale także drogi do seminarium.
Pan Bóg dał nam słowo o krewnych Pana Jezusa, którzy martwią się, że odszedł od zmysłów. Nie rozpoznali oni w Chrystusie Boga. Widzieli w Nim tylko człowieka. Stąd w pewnym momencie na środku kościoła zasiadło na krzesłach czterech mężczyzn. Marcin, Adam, Piotr i Tomasz. Podzielili się oni swoim doświadczeniem, jako to się stało, że oni spotkali się z Boga i rozpoznali w Nim swojego Stwórcę. Marcin – ratownik WOPR, jego Pan Bóg wyrywał z plażowego próżniactwa. Pozwalając mu uratować dwie dziewczynki, wpisał w jego serce pragnienie ratowania ludzi, nie tylko tych z morskich wód, ale z morza grzechu. Adama Pan Bóg dotyka, umacnia i daje mu odczuć swoją obecność w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Tomasz, który od zawsze nie miał problemu z wiarą, Pan Bóg z tradycyjnej i płytkiej pobożności systematycznie prowadzi go do żywej i prawdziwej relacji.
Piotrowi natomiast Pan Bóg na początku seminaryjnej drogi pozwala mocno zapatrzeć się na siebie. Pozwala mu budować tylko na sobie, by sam zrozumiał, że buduje na niczym – buduje na piasku, który jest słabym fundamentem. Z ich świadectwami nie ma dyskusji, gdyż to jest ich święta historia spotkania z Bogiem.
Można było zauważyć, że historia każdego z nich jest jedyna w swoim rodzaju. Bez patrzenia oczyma wiary możemy powiedzieć, że odeszli od zmysłów – zgłupieli. Opatrzeni łaską wiary widzimy w nich szczęśliwych ludzi, którzy publicznie się do tego przyznali. Zakończyliśmy to spotkanie Litanią do Serca Pana Jezusa, przed wystawionym Najświętszym Sakramencie, by pokazać ostateczny sens głoszonych świadectw.
Dzieliliśmy się nimi tylko po to, by Pan Jezus i żywe spotkanie z Nim było ostatecznym celem. Jak chociaż trochę w tym razem z braćmi i Ojcem Pawłem pomogliśmy, a nie przeszkodziliśmy to powołaniową misję uznajemy za spełnioną. Reszta należy do Pana.
Dziękujemy za serdeczne przyjęcia księdzu Proboszczowi, naszemu seminaryjnemu spowiednikowi. Wielkie dzięki parafianom. Niech Wasi patronowie, święci Filip i Jakub, nad Wami czuwają!
Jakub S.