W piątek z Mogilna do Gniezna wyruszyło prawie 200 osób, które wzięły udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej (EDK) – ekstremalnej, bo liczącej ponad 40 kilometrów i przeżywanej w milczeniu, a w dodatku nocą.
Nie zabrakło na niej naszych kleryków. Oto świadectwo jednego z nich – Stanisława:
Droga przełomu.
Zmęczenie, zwątpienie, ból… Trzy słowa którymi, ogólnie mógłbym opisać moją nocną wędrówkę.
Uważam się za tego, który posiada niemałe siły fizyczne, dlatego też zdecydowałem się, że wezmę udział w EDK. Temat był dla mnie zachęcający, ponieważ od razu skojarzył mi się z moją osobą. Myślałem, że swoją drogę przełomu już przeszedłem, wiosną zeszłego roku, kiedy postanowiłem odpowiedzieć Bogu „Tak” – na jego wezwanie. Również doświadczenie zeszłorocznej drogi zachęcało mnie, aby także tym razem w taki właśnie sposób szukać Bożej obecności.
Jak się w miarę szybko okazało, moje siły fizyczne wcale nie są w idealnym stanie. Dochodząc do 6 stacji Drogi Krzyżowej odczuwałem pierwsze konkretne zmęczenie. W trakcie drogi od stacji „Weronika ociera twarz Jezusowi” do „Drugiego upadku pod ciężarem krzyża” przez moją głowę przeszła myśl, że to już koniec na dziś, jestem za słaby… ale coś, albo bardziej, Ktoś nie pozwalał mi się poddać. Pojawiały się różne myśli, jedną z nich było, że poddanie się jest drogą ucieczki a tematem jest przecież droga przełomu!
Zawziąłem się i jeszcze mocniej zacząłem trzymać krzyż w swojej dłoni. Szedłem, ufając że Chrystus chce dać mi jeszcze więcej. Ta chęć dostrzeżenia tego, co Chrystus przygotował dla mnie tej nocy pozwoliła mi iść dalej. A z każdym kolejnym krokiem zaczynałem dostrzegać jak bardzo potrzebna w moim codziennym życiu jest owa droga przełomu.
To, że podjąłem konkretną decyzję kiedyś, nie oznacza, że już mogę się zatrzymać. Jezus uświadomił mi tej nocy, że chce abym podejmował kolejne kroki, na drodze na której On jest razem ze mną. Pokazał mi to dając mi na każdej stacji EDK konkretne świadectwa osób, które przeżywały swoje drogi przełomu.
To doświadczenie dało mi do zrozumienia, że powinienem być jeszcze bardziej konkretny w swoich działaniach. Wiąże się to z ryzykiem, które może doprowadzić do tego, że upadnę i to niejednokrotnie.
Wiem jak ciężko jest się podnieść gdy się upadnie, doświadczyłem tego, ale wiem również ile dobrego przynosi zawzięta walka i powstanie. Dlatego chcę podjąć ryzyko i stawiać konkretne kroki na drodze po której idę.
A to nocne doświadczenie, pokazało mi, że nie mogę iść sam, ponieważ jestem za słaby (mimo tego, że siłę fizyczną mam). Chcę iść razem z Jezusem!
Jestem bardzo zadowolony z tego doświadczenia, ponieważ po raz kolejny Jezus ukazał mi, że nigdy mnie nie zostawi. Nawet gdy ja na tej drodze, którą On mi daje będę zmęczony, gdy będę odczuwał zwątpienie oraz ból.
Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie – razem z Jezusem.
STACH
fot. R. Wojciechowksi