Ceremoniarz Jacek odpowiada.
Do Serca Maryi wszedł Anioł…
…a ona się zorientowała i grzecznie podziękowała. Z Tajemnicą Zwiastowania Pańskiego jest pewien kłopot obrazowo dziedziczony. Do znudzenia możemy sobie powtarzać, że żyjemy w kulturze obrazu i nic tak bardzo do nas nie przemawia (i nie zatrzymuje na górnolotnie mierzone sekundy refleksji) jak 30 klatek na sekundę puszczanych przez max. 5 min. Myśląc o wizycie Gabriela w domu Maryi, na pierwszy rzut wyobraźni widzimy kędzierzawego podlotka w powłóczystej albie, łaskawie pochylającego się nad – brewiarz czytającą – Niewiastą, która w niebieskiej sukni i w zakonnym welonie na głowie, swym stoickim spokojem sięga nieba. Obraz jak najbardziej na miejscu. Spełnia wszelkie kryteria zdrowo rozumianej pobożności. Gdybyśmy jednak wyszli poza te schematy odkrylibyśmy, iż mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej. Maryja w chwili zwiastowania miała ok. 14/15 lat (niektórzy mówią mniej, inni więcej – jak to bibliści). Na owe czasy był to właściwy wiek do zamążpójścia. Józef prawdopodobnie mógł mieć około 10 lat więcej (chodziło o możliwości pracy i utrzymania). Nazaret był niewielką osadą, która nie posiadała nawet swojej synagogi (czyli ogólnie atrakcyjną turystyczną to była studnia i klif koło wioski). Nazwa pochodzi od hebrajskiego necer – co oznacza odrośl, pęczek, latorośl. Coś niepozornego, ale jednocześnie szalenie obiecującego (zajrzyj proszę do 11 rozdziału Księgi Izajasza). Anioł dosłownie wszedł do Serca Maryi – dotknął Jej duszy. Prawdopodobnie nie otworzył z hukiem drzwi i nie oślepił jej swoim światłem. Nie. O Maryi mówi się jako o zasłuchanej w Boga – bardziej błogosławiona, dlatego, że uwierzyła, a nie tylko dlatego, że porodziła. Ojcowie Kościoła mówili o poczęciu uchem. Matka naszego Pana była skoncentrowana na Bogu (oczywiście, możemy to zrzucić na brak grzechu pierworodnego i ogólnego Bożego przewidzenia – to prawda, ale wydaje mi się, że tu chodzi o coś zupełnie innego). Jej uwaga, takie wewnętrzne nastawienie, skierowane było na sprawy Boże. Szukała, patrzyła, słuchała i pragnęła działać zgodnie z wolą Boga. Dlatego też zorientowała się, kiedy przyszedł Anioł. Już to jest wielkie, że to wyczuła…ale jeszcze piękniejsze jest to, że go przyjęła. Kiedy my doświadczamy natchnienia Bożego, kiedy Anioł Stróż nam wali drzwiami i oknami byśmy czegoś nie robili, bywa tak, że czasami to przyjmujemy, a czasami kompletnie odrzucamy. Zobaczmy, że pierwsze słowa Gabriela (czyli tego, którego Pan jest siłą) mówią o radości. Maryja jest pełna łaski i błogosławiona – te dwa słowa w języku greckim mają ten sam rdzeń – czyli Nowy Testament zaczyna się od wezwania do radości. Zwiastowanie to jedno wielkie święto. Wraz z przyjściem Jezusa, wraz z Jego Wcieleniem, świat – my, zostaliśmy uzdolnieni do prawdziwej radości; zostaliśmy uratowani. Ewangelista chwilę wcześniej mówi nam, że święte małżeństwo nie mieszkało jeszcze razem. Formalnie byli dla siebie mężem i żoną, z tym wyjątkiem, iż trwali w roku poprzedzającym faktyczne wspólnie zamieszkanie i wspólne życie. W prawie żydowskim były tak jakby dwa momenty ślubu. Pierwszy gdy dochodziło do formalnej zgody. Drugi, kiedy to po roku narzeczeństwo-małżeństwa pan młody wraz z orszakiem udawał się po zmroku do domu panny młodej i uroczyście przeprowadzał ją spod opieki jej ojca, do swojej posiadłości i pod swoje skrzydła. Pan młody już od momentu zgody był jedynym mężczyzną w życiu dziewczyny. Dlatego też Maryja tak stanowczo reaguje na słowa Anioła. „Nie znam męża” – istnieją różne interpretacje tej wypowiedzi. Jedni twierdzą, iż jest to wyraz czystości Maryi trwającej w roku przygotowania, inni zaś, że jest dowodem na ślub czystości, który Maryja mogła złożyć wcześniej. Ta druga hipoteza opiera się na założeniu odbycia przez Maryję nauki w świątyni – dlatego na niektórych obrazach widzimy Maryję czytającą księgi. To także może tłumaczyć jej znajomość Pisma, kiedy w uniesieniu z cytatów biblijnych uplotła Magnificat. Tak czy inaczej Maryja słysząc, że będzie Matką, miała świadomość, że dokona się to mocą Boga. Józef był człowiekiem roztropnym i szalenie Maryję kochającym. Mógł oskarżyć Ją o zdradę – co skończyłoby się śmiercią Dziewicy. Sprawiedliwość Józefa jednak, nie ograniczyła się do litery Prawa – do przestrzegania paragrafów. On kierował się miłością i chciał pozwolić odejść Maryi (no bo kto by uwierzył, że to Duch Święty?). Ojciec Niebieskie ukazał mu jednak miłość jeszcze doskonalszą. Wracając. Anioł zwiastuje Maryi wielkie rzeczy. W swojej pokorze, przyjmuje to, co zostało Jej objawione – nie z siebie bowiem czerpie moc, ale z Boga. Ona jest piękna Bogiem.
Jezus rodzi się w nas stale – przez słuchanie i wypełnianie woli Boga. Pozwólmy sobie usłyszeć w sercu głos Ojca. Warto uświadomić sobie, że Pan Bóg, wszechmogący, wielki, straszliwy, w tym największym momencie historii, od którego wszystko zależy…jest zależny od człowieka. Od jego tak lub nie. Paradoks. Przyzwyczailiśmy się do pokornej Maryi ze spuszczoną głową. Przyzwyczailiśmy się do jej „tak” – tak jakby się nam święcie należało. Kocha i zgadza się. W wolności. Kiedy Bóg ostatnio – jak myślisz – najważniejsze dla Ciebie wydarzenie; Twoje zbawienie; powierzył Twoim dłoniom i powiedział nie bój się, bo to ja Ci się dzieję – Podejmujesz?
Jacek S.
fot.: brewiarz.pl