Dużo słyszymy w kościele o powołaniach, szczególnie gdy modlą się o nie księża lub gdy katechetka opowiada na lekcjach religii. Jednak wielu z nas myśli, że mowa jedynie o kapłaństwie lub życiu zakonnym i nic więcej! To błąd! Powołanie to nie tylko wybór życia w celibacie.
Powołanie to nasza odpowiedź na wołanie Kogoś, kto bardzo nas kocha i o coś prosi, do czegoś zachęca. To reakcja, którą czynimy, po zawołaniu. A po co Bóg nas woła? Czy po to, żeby każdego z nas uczynić zakonnicą lub księdzem, ewentualnie lekarzem czy nauczycielem? Nie! Bóg przywołuje nas do siebie, bo chce, żebyśmy byli szczęśliwi, żebyśmy nie miotali się bez celu zagubieni i zdezorientowani, nie wiedząc, po co żyjemy. To trochę tak, jak mama, która woła do domu swoje dziecko bawiące się w piaskownicy. Ona nie woła dziecka, bo ma takie widzimisię. Ona woła je w jakimś celu, bo np. chce dać mu obiad, żeby miało siły i rosło zdrowe, chce ubrać mu kurtkę, żeby się nie przeziębiło, chce przeczytać książkę, żeby mogło się rozwijać. Gdyby mama nie wołała swojego dziecka, zostałoby z pewnością głodne, zaniedbane, chore, a ostateczne pewnie by zmarło.
Bóg nie zostawia nas samych, nie chce, żeby nasze życie było wegetacją. Dlatego też przywołuje nas do siebie i wskazuje cel, którym jest świętość. To jest pierwsze i podstawowe powołanie każdego z nas. Bóg woła nas po imieniu, zaprasza do siebie i wyznacza trasę, po której do tej świętości możemy dojść. Trasa każdego z nas jest inna, wyjątkowa, dostosowana do naszych możliwości i , co najważniejsze, na niej zawsze jest z nami Bóg.
Bóg idzie z nami drogą naszego powołania, a więc trasą prowadzącą nas do szczęścia. Jednych posyła jako świeckich, żeby w rodzinach i życiu zawodowym pośród świata głosili, że On jest Miłością. Stawia ich w konkretnym miejscu, aby swoją wiarą wpływali na kształt społeczeństwa, by pokazywali, jaką On daje radość. Niektórych zaprasza na drogę życia konsekrowanego, do konkretnej wspólnoty zakonnej, by swoim życiem realizowali jej charyzmaty i w ten sposób budowali królestwo Bożej miłości na ziemi. Innych zaś wzywa do życia samemu. Samemu, ale nie w samotności, bo przecież On jest zawsze z nami. Ci właśnie, żyjąc w świecie bez małżonka, mają pokazywać, że ich życiem jest Chrystus oraz jeszcze więcej czasu poświęcać osobistej modlitwie i bardziej angażować się w życie Kościoła a także działalność charytatywną. Wreszcie jest trzecia droga – kapłaństwo. To droga dla tych, którzy czują w sercu pragnienie czegoś więcej, pragnienie oddania życia Bogu i pójścia za Nim. To droga równie piękna jak pozostałe, na którą Bóg wzywa wielu z nas. Jeśli odczuwamy w sobie Jego głos albo nosimy w sercu pragnienie podążania kapłańską drogą miłości – nie bójmy się odpowiedzieć Bogu – tak!
Każdy z nas chce być szczęśliwy i spełniony, a prawdziwe szczęście to nic innego, jak podążanie drogą, którą przygotował dla nas Pan. Powołanie to nie ściema, nie efekt naszej wybujałej wyobraźni czy upodobań, ale jest to konsekwentne i wierne robienie w życiu tego, co kochamy, co przygotował dla nas Pan, byśmy solidną pracą i wypełnianiem życiowej pasji mogli zrealizować nasze podstawowe powołanie do świętości. Pytajmy zatem Boga i szukajmy, jaką drogą mamy iść do prawdziwego szczęścia!
@AdamP